wtorek, 26 sierpnia 2008

Droga na Południe

Na zdjęciu: obrzeża Belgradu.


Notka dodana na stary blog: 6 X 2007

DROGA NA POŁUDNIE (14 - 15 IX, autokar)

Postanowiłem znów udać się na południe, w regiony śródziemnomorskie, gdzie czas płynie wolniej a ja nie mam problemu ze znalezieniem chwili dla... hmm... samego siebie. Lubię przeżyć te kilka dni w roku w rytmie Włoch, Grecji, Chorwacji czy tam jeszcze innego kraju - ważne, że z popołudniową sjestą, leniwym upałem, winem po zmroku i sandałami na nogach. Tym razem mój wybór padł na Czarnogórę - regiony aż do tej pory znane mi tylko z opowieści.
Podróż na miejsce jest przygodą samą w sobie. Trafił mi się akurat cały tył autokaru wyłącznie dla mnie - więc mogę podróżować wygodnie, popijać piwo, oglądać krajobrazy za oknem i wdzięki naszej pilotki. Przyjemnie jest tak siedzieć sobie z daleko od reszty, o trzy miejsca dalej od najbliższej osoby - raczej jak obserwator a nie uczestnik. Tylko naszej pilotki słucham jakby mówiła tylko do mnie.
Na postojach wszystko się odwraca. Cały autokar pustoszeje i każdy prostuje kości rozmawiając z resztą o byle czym. Bez żadnych oporów jak starzy znajomi. Narzekamy trzęsąc się z zimna o piątej w nocy na przejściu granicznym. Cieszymy się chłodem napoi prosto ze stacji benzynowych.
Miałem w tym roku możliwości dotarcia na miejsce samolotem - ale z przyzwyczajenia zdecydowałem się na autokar. Dało mi to pewną możliwości poznania krajów, przez które przejeżdżałem. Oczywiście były to one oglądane przez szybę albo w czasie przerw na stacjach benzynowych. Tu ciekawostka - stacje są różne od siebie jak same kraje. Czeskie - oblegane przez tiry i kręcące się panienki, z pornografią do kupienia we wszystkich gustach i kolorach, węgierskie - małe wysepki pośród pól słoneczników, no i serbskie - betonowe budy na obrzeżach osiedli złożonych z szałasów krytych blachą i dwudziestopiętrowych klockowatych bloków.
Dzięki inspekcji wydziału ruchy drogowego mamy pięć godzin opóźnienia. Kierowcy nadrabiają to jak mogą więc ostatecznie bezpieczeństwo ruchu poszło gdzieś...

Brak komentarzy: