sobota, 30 sierpnia 2008

Na bałkańskich drogach

Na zdjęciu: Widok z promenady nadmorskiej, kilka kilometrów od Ulcjina.


Notka dodana na stary blog: 29 X 2007

Bałkańscy kierowcy to ciekawe zjawisko, całkowicie zasługujące na osobny opis. Przyglądam się im już spory czas, od mojej pierwszej wizyty w tym regionie Europy. Jakby nie liczyć - od 10 lat.

Kiedy Chorwat, Serb, Bułgar lub Albańczyk siada za kierownicą traci wszystkie swoje cechy leniwego południowca. Mieszkańcy Bałkanów wprost kochają rozpędzać swe (często kompletnie się do tego nie nadające) pojazdy do sporych prędkości (do których, znów kompletnie nie nadają się miejscowe drogi). Wszelkie znaki - ograniczenia służą tylko za przydrożne ozdoby. O dziwo, kontrole policyjne są częste - tyle, że ograniczają się zazwyczaj do przyjezdnych - swoich się nie łapie, a poza tym turyści z zagranicy mają pieniądze (a paragraf zawsze się znajdzie).
Innym fenomenem podróży z przedstawicielem Bałkan za kierownicą jest stosunek do podróży samej w sobie. Mimo, iż lubią jeździć bardzo szybko to zupełnie nie przeszkadza im częste zatrzymywanie się. Ba, nawet wręcz odwrotnie - wielokrotnie kierowcy, z którymi jeździłem zatrzymywali wóz by pogadać ze znajomym jadącym z naprzeciwka. A jeśli droga była zbyt ruchliwa i postój na środku nie wchodził w grę, zjeżdżano na pobocze, wysiadano i wymieniano plotki. Nawet dla kierowcy miejskiego autobusu zawsze był czas na rozmowę...
Na skrzyżowaniach pierwszeństwo posiada ten kto pierwszy zatrąbi (wyjątkiem jest spora różnica w wielkości pojazdów, która mogła by zdeklasować oponenta w wypadku stłuczki). Piesi w tym świecie nie mają zbyt przyjemnie. Dlatego na Bałkanach skrajnie niebezpiecznie jest przechodzić na czerwonym świetle (na zielonym nieco mniej ale to wciąż ryzyko). Najlepiej zaczekać aż z zasięgu wzorku znikną wszelkie pojazdy...
Mimo to w tych okolicach właśnie ci kierowcy są najlepsi. Bez problemu dadzą sobie radę z wąską górską dorgą na jakiej przeciętny europejczyk by spanikował. To właściwi ludzie na właściwym miejscu. I póki jeżdżą po Bałkanach wcale nie boję się być ich pasażem. Tu po prostu inaczej się nie da. Zasada wydaje się prosta - skoro już musisz coś robić, skoro musisz jechać, jedź jak najszybciej, aby dojechać i znów nie musieć niczego robić. A, i korzystaj z każdej sytuacji by zrobić sobie przerwę...

Brak komentarzy: