środa, 8 kwietnia 2009

Ścieżka nad Reglami i Sarnia Skała

Na zdjęciu: Widok z Sarniej Skały w kierunku wschodnim.


Znów zachciało mi się w góry. Tym razem sprawiły to przede wszystkim pierwsze dni prawdziwie wiosennej pogody. Choć ponownie miałem w planie urządzić wyjazd otwarty dla wielu znajomych, niestety i tym razem wszyscy zainteresowani po kolei się wycofywali. W Zakopanym wylądowałem więc sam, jednak kompletnie nie zrażony tym faktem złapałem busa do Kuźnic, by stamtąd rozpocząć swoją wycieczkę. W górach wciąż panują zimowe warunki, co znacznie ograniczyło mi wybór trasy. Szukając szlaku, który na pewno byłby przetarty i równocześnie nie specjalnie trudny, zdecydowałem się przespacerować się Ścieżką nad Reglami. Wybór akurat tego kawała Tatr był dla mnie tym bardziej atrakcyjny, ponieważ ostatni raz spacerowałem nim ponad 10 lat temu i do tego jedynie latem.

Na zdjęciu: Fragment Ścieżki nad Reglami (z powodu głębokiego śniegu, ścieżka wiedzie nad barierką).


Jeszcze w okolicach Kalatówek przekonałem się, iż "spora pokrywa śnieżna w górach" to nie przesada i nie plotki. Od samego początku wędrowałem krok w krok po cudzych śladach, czasami zapadając się powyżej kolan. Tak przetrawersowałem zbocza Kalickiego Upłazu i Kalickiej Kopy, wychodząc kilkakrotnie na otwartą przestrzeń - gdzie pełnym słońcu (wystarczającym by zrzucić polar i zostać w samej koszuli) mogłem podziwiać górujący nade mną masyw Giewontu. Jednak prawdziwą Tatrzańską panoramę zaoferowało mi dopiero wdrapanie się na Sarnią Skałę. To pierwsze miejsce na szlaku od Kalatówek gdzie spotkałem innych turystów - i do tego w sporej liczbie. Widok roztaczający się stąd rzeczywiście zachęcał do chwili odpoczynku: panorama rozciąga się od Tatr Bielskich aż po Zachodnie, a całe Zakopane leży w dole jak na dłoni. Niestety dużo gorzej było widać na dalszą odległość - zarówno Babia Góra jak i Gorce są całkowicie skryte były w chmurach.

Na zdjęciu: Widok z Sarniej Skały w kierunku Tatr Zachodnich.


Niestety właśnie na Sarniej Skale poczułem pierwsze efekty swojego zaniedbania jeśli chodzi o przygotowanie sprzętu. Pierwszy raz od kilku wycieczek zapomniałem zaimpregnować buty przed wyjazdem. Nie dość, że mnóstwo śniegu dostało mi się do traperów od góry (tak, zakup ochraniaczy wciąż pozostaje w sferze planów...) to przemókł im także główny materiał. Był to jeden z argumentów, które zaważyły na wyborze dalszej trasy. Ścieżką nad Reglami da się zawędrować daleko - aż do Doliny Chochołowskiej. Ja jednak planowałem wycofać się wcześniej, przez Dolinę Strążyską, Małej Łąki lub Kościeliską. Ostatecznie wybrałem ten pierwszy, najkrótszy wariant. Początkowo myślałem że będę żałował tak wczesnego powrotu ze szlaku - jednak bardzo szybko malowniczość Doliny Strążyskiej całkowicie odmieniła moje zdanie. To kolejne miejsce w Tatrach, które pamiętałem już tylko jak przez mgłę z dzieciństwa. Bardzo cieszę się, że miałem okazję ponownie do niego zawitać - powrót wzdłuż Strążyskiego Potoku mogę śmiało zaliczyć do jednego z najprzyjemniejszych zakończeń wycieczek...


Na zdjęciu: Strążyski Potok.


Strona techniczna:

Ścieżka nad Reglami to kolejna wspaniała spacerowa trasa tatrzańska, z umiarkowanym (jak na te góry oczywiście) przewyższeniem do pokonania, pozbawiona trudności technicznych, za to z licznymi możliwościami dostosowania długości do kondycji czy wycofania się w razie złej pogody. W zimie liczyć się należy z standardowymi dodatkowymi trudnościami - i upewnić się do co zagrożenia lawinowego, gdyż rejon Wrótek może być pod tym kątem niebezpieczny.

Brak komentarzy: